środa, 6 maja 2015

Filmy o inwestowaniu i ekonomii

How The Economic Machine Works by Ray Dalio
Film, którym powinien inaugurować, każde studia związane z finansami i ekonomią oraz zajęcia z podstaw przedsiębiorczości.
Ray Dalio w prosty sposób potrafi przekazać niezwykle skomplikowane rzeczy. Zarządza największym funduszem hedgingowym na świecie, więc można zakładać, że zna się na rzeczy. Jego wykłady są zawsze interesujące i słucha się ich z przyjemnością, a ten to absolutnie, pozycja obowiązkowa.


William Ackman: Everything You Need to Know About Finance and Investing in Under an Hour
Kolejna pozycja, która powinna być przedstawiona na podstawach przedsiębiorczości oraz początkującym inwestorom. Im wcześniej dowiemy się o zasadach inwestowania, które przekazuje nam Bill Ackman (zarządzający funduszem hedgingowym Pershing Square), tym lepiej. To jest wiedza, którą moim zdaniem powinien posiąść każdy nastolatek. Nieważne ile zarabiasz, ważne co robisz ze swoimi oszczędnościami. Nie musisz być dyrektorem firmy, by mieć mnóstwo pieniędzy. Zacznij wcześnie i zdaj się na procent składany.


Kanał Prestona Pysh'a
Kanał, które w przystępny sposób przedstawia sposób inwestowania Warrena Buffeta. Preston Pysh sam jest inwestorem z wysokimi osiągnięciami oraz z poczuciem misji,  żeby dzielić się swoją wiedzą. Bardzo dużo pożytecznych informacji i porad na temat lokowania oszczędności.


Charlie Munger Reveals Secrets to Getting Rich
Na koniec, ale z pewnością nie mniej ważny, Charile Munger. Wieloletni wspólnik Warrena Buffeta. Człowiek, który przekonał go, że lepiej jest kupować znakomite firmy po dobrej cenie, niż dobre firmy po znakomitej cenie. Ogromne doświadczenie i bezpośredni sposób odpowiadania na pytania (bez owijania w bawełnę) sprawia, że słucha się go z przyjemnością.


poniedziałek, 4 maja 2015

Podatkek giełdowy i prowizje

Inwestowanie nierozłącznie łączy się z płaceniem podatków i prowizjami maklerskimi. Jeśli myślimy przyszłościowo, warto zastanowić się jaki wpływ mają te opłaty na osiągany rezultat, szczególnie jeśli inwestowanie ma być stylem życia, a nie kaprysem, czy krótką przygodą,

Tabele przedstawiają wpływ opłat na końcowy wynik inwestycji.
Lewa tabela pokazuje inwestycję, która przynosi 10% zysku rocznie, a w każdym roku dokonywane są dwie transakcje, co skutkuje zapłaceniem podatku od zysków kapitałowych (19%) oraz prowizji maklerskich (0,39%).
Prawa tabela to inwestycja dwudziestoletnia. Prowizje od kupna i sprzedaży, zostały zapłacone w pierwszym i ostatnim roku. Podatek zapłacony tylko raz.

Porównując te dwie inwestycje, można na początku dojść do wniosku że różnica nie jest duża. Jest to około 9%.
Co by się jednak stało gdybyśmy handlowali papierami więcej razy w roku?


Tabela przedstawia wynik osiągnięty przy zysku 10% oraz 6 transakcjach rocznie. Osiągnięty wynik jest prawie 35% niższy niż inwestycja długoterminowa.

Im częściej dokonujemy zmian w portfelu, tym większy zysk trzeba osiągnąć, żeby uzyskać na końcu ten sam wynik co inwestycja długoterminowa.

Prezentowane tabele są dużym uproszczeniem. Dobrze się jednak zastanowić jak to wyglądało u nas i co zamierzamy robić dalej.

Warto zwrócić uwagę, że częstsze inwestowanie to szczególnie zysk dla domów maklerskich. Państwo, z tytuły podatku od zysków kapitałowych, korzysta bardziej na inwestorach długoterminowych. Rozumieją to np. w Stanach Zjednoczonych, gdzie podatek od krótkoterminowych inwestycji jest wyższy.

To w jaki sposób zarabiają na nas domy maklerskie w dużej części wyjaśnia ilość różnego rodzaju szkoleń i artykułów nakierowanych na inwestowanie krótkoterminowe. Bez trudu można znaleźć porady dotyczące analizy technicznej (codziennie kilkanaście artykułów w prasie na ten temat), a stosunkowo niewiele jest informacji mogących pomóc inwestorowi długoterminowemu. Nie należy się dziwić, nikt nie będzie sponsorować działalności, na której nie zarabia.

niedziela, 26 kwietnia 2015

Dywersyfikacja

Czy dywersyfikacja jest dla idiotów?

Słowa, jakich swojego czasu Mark Cuban użył w odniesieniu do dzielenia portfela między różne pozycje, mogą mieć zastosowanie przy inwestowaniu na krótki termin. Jeśli jesteśmy pewni zaistnienia konkretnej sytuacji, to być może głupio byłoby nie skorzystać z niej w pełni.
Sytuacja się zmienia kiedy horyzont jest odległy. Niezwykle trudno jest ocenić (o ile w ogóle jest to możliwe), gdzie będzie dana firma za 10, czy 20 lat. W takiej perspektywie, może się wydarzyć dosłownie wszystko.

Analizy dotyczące przyszłości są w oczywisty sposób tylko dużym uproszczeniem. Nie sposób uwzględnić wszystkich zmiennych. Wkładanie wszystkich jaj do jednego koszyka, jest w takim wypadku ogromnym ryzykiem.
Najłatwiejszą formą "ubezpieczenia" się od potencjalnych zagrożeń, jest posiadanie różnych aktywów, danej klasy, a także, w miarę możliwości i wiedzy, z różnych klas. Akcje, obligacje, nieruchomości, sztuka, kruszce. Możliwości jest wiele, ale warto pamiętać, by wybierać te, na których się faktycznie znamy.

Ilość pozycji między, które mamy zamiar podzielić portfel powinna być uzależniona od czasu jaki chcemy poświęcić inwestowaniu. Im mniej czasu, tym dywersyfikacja powinna być mniejsza. Inwestycje trzeba przecież  od czasu do czasu, a precyzyjniej, co kwartał, kontrolować. Myślę, że na początek wystarczy pięć starannie dobranych pozycji.

Mój portfel obecnie składa się z samych akcji. Prawdopodobnie za kilka lat kiedy wzrosną stopy procentowe, zdecyduję się lokować nadwyżki pieniężne w papierach dłużnych. Obecne zyski jakie można osiągnąć z obligacji krajowych uważam za mało atrakcyjne. Polski rynek obligacji korporacyjnych jest ponadto młody. Na szczęście liczba podmiotów wybierających tę formę pozyskiwania kapitału rośnie.


Swojego czasu postanowiłem stworzyć portfel na www.gragieldowa.pl, do którego dodawałem wszystkie spółki, które uznałem, z różnych powodów, za interesujące. W dużej mierze był to wybór mechaniczny (w oparciu o wskaźniki), dodatkowo zastosowałem kilka własnych kryteriów.

Gdyby pieniądze były rozłożone równo między pozycjami, hipotetyczny zysk ze sprzedaży wynosiłby teraz 17% (bez uwzględnienia dywidend).

Mój podstawowy portfel (użytkownik zjBartek), w którym kryteria doboru były jeszcze luźniejsze, jest wyceniany z premią 11%.

Jest to dla mnie dowód na to że dywersyfikacja działa. Nawet gdyby kilka spółek upadło, nie odbiłoby się to znacznie na ogólnej wycenie. Więcej oczywiście będzie można powiedzieć za kilka lat, np. czy taki skład zachowuje się lepiej, w długim okresie, niż cały indeks.

środa, 22 kwietnia 2015

Dywidendy

Kupić tanio i trzymać.

Inwestowanie w spółki dywidendowe, ma wiele zalet. Każdemu inwestorowi długoterminowemu doradzam by stanowiły one jeśli nie 100%, to przynajmniej solidną część portfela.
Dlaczego je lubię? Oto kilka powodów:

1. Źródło regularnych zasileń konta
Posiadając spółki dywidendowe w portfelu, zapewniamy sobie strumień pieniędzy spływający na nasze konto każdego roku. Można je traktować jako źródło pasywnego przychodu.
Osobiście wybieram je ponieważ liczę na to, że w przyszłości będę w stanie utrzymać się z giełdy, właśnie dzięki posiadaniu solidnych firm wypłacających dywidendy.

2. Alternatywa dla sprzedaży
Posiadanie spółek wypłacających rosnące dywidendy może być lepszym pomysłem niż ich sprzedaż. Ostatecznie, po to kupujemy akcje żeby na nich zarobić. Co z tego że jakaś firma drożeje, jeśli nie doświadczamy realnie tego efektu w postaci pieniędzy na koncie?


3. Łatwość w wycenie
Na początku warto zastanowić się jaka stopa dywidendy nas satysfakcjonuje. Przykład: obecna stopa wynosi 5%, a my po "odrobieniu pracy domowej" doszliśmy do wniosku, że firma będzie się rozwijać, a tym samym stopa dywidendy w odniesieniu do ceny zakupu będzie rosnąć, by za kilka lat wynieść 10% rocznie. Jeśli taki scenariusz uważamy za satysfakcjonujący, to może to być wystarczający sygnał do kupna.
Do wyceny można użyć w miarę prostego wzoru, tak zwanego "modelu Gordona" - modelu stałego wzrostu dywidend


C - cena w chwili zakupu
D - ostatnio wypłacona dywidenda na akcję
r - wymagana stopa zwrotu
g - stopa wzrostu dywidendy (można ją określić np. jako  g = ROE * f  gdzie f – wskaźnik zatrzymania, czyli iloraz zysku zatrzymanego i zysku netto)

Modelom wyceny poświęcę w przyszłości osobny post.

Szukając odpowiednich kandydatów warto zwrócić uwagę na kilka rzeczy.

- Wypłata dywidendy powinna być regularna. Nie interesują nas spółki, które dzielą się zyskiem co któryś rok. Moim zdaniem absolutne minimum to wypłata przez 3 ostatnie lata (89 spółek, które dzieliły się zyskiem za lata 2011, 2012 i 2013), ale lepiej żeby było to przynajmniej 5 lat (58 spółek). Dobrze, by spółka miała określoną politykę dywidendy.

- Kwota wypłacanych dywidend powinna zachowywać trend wzrostowy. Co więcej, trend ten powinien pokrywać się ze wzrostem zysku przedsiębiorstwa.
Warto zwrócić uwagę ile procent zysku jest przeznaczane na wypłatę dywidendy. 30-50% zysku przeznaczonego do podziału, to wartość, która zwykle gwarantuje firmie wystarczająco dużo środków na rozwój. Oczywiście nie można zbyt bardzo przywiązywać się do wskaźników, najważniejsze są potrzeby kapitałowe spółki.
Trzeba zastanowić się, ile w długim terminie wyniesie zapotrzebowanie na gotówkę, czy duże wypłaty osłabią spółkę kapitałowo.
Warto zwrócić uwagę na źródło pochodzenia środków na wypłatę dywidendy. Najlepiej spojrzeć w tym celu na pozycję w sprawozdaniu finansowym, która nazywa się Zmiany w Kapitale Własnym. Jeśli wypłaty są pokrywane z zysku z bieżącego roku, to prawdopodobnie wszystko jest w porządku. Przeznaczanie na wypłaty środków z kapitału zapasowego, czy innego, to jeszcze nie koniec świata. Nie zawsze warto utrzymywać nadmiary gotówki w przedsiębiorstwie. Ważne żeby zadać pytanie, czy wypłata osłabia spółkę i czy wysokie dywidendy dziś, nie zmuszą do zaciągania zobowiązań jutro.

- Działalność spółki powinna być przewidywalna, a zapotrzebowanie na jej produkty nie może być wątpliwe w perspektywie kilkunastu lat. Czy za 10, 20 lat nadal będziemy potrzebować danej usługi, czy produktu? Jest wiele nawet bardzo dobrych firm, dla których można wymyślić alternatywy, coś co sprawi, że nie będą już potrzebne, a co najmniej spadnie zapotrzebowanie na oferowane przez nie produkty, czy usługi.
Najbardziej oczywistym przykładem są firmy informatyczne. Jest to bardzo dynamicznie zmieniająca się branża. Coś co wydaje się doskonałym rozwiązaniem dziś, może okazać się artefaktem przeszłości w ciągu dosłownie miesięcy. Nie mówię, że nie należy w takie branże inwestować. Zawsze trzeba się znać na działalności, w którą się inwestuje, by móc wyobrazić sobie jej przyszłość.
Inny przykład, konkretna spółka: AC SA producent systemów LPG. Pod wieloma względami dobra inwestycja. Ale nie wdając się w szczegóły, jakie są szanse na to, że będziemy potrzebować takich systemów za 10 lat? Elon Musk nie próżnuje ;). Nie wiadomo jak za kilka lat będzie wyglądał rynek samochodów osobowych. Mnie ciężko jest uwierzyć w to, że samochody elektryczne zdominują rynek w tak krótkim czasie. Historia uczy czy nas jednak, że nie należy nie doceniać tempa rozwoju. Swojego czasu nikt nie wierzył w komputer osobisty w każdym domu.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Kilka słów o Koszyku Papierów

Postanowiłem założyć "Koszyk Papierów", ponieważ uważam, że wiele źródeł dostępnych w internecie, dotyczących inwestowania długoterminowego, jest mało użyteczna. W niektórych wypadkach stosowanie się do ich zaleceń może doprowadzić do rezultatu przeciwnego niż zamierzony.

Stronę dedykuję osobom o długim horyzoncie inwestycyjnym. Rozumiem przez to kupowanie akcji bez określonego terminu sprzedaży (nie ma znaczenia czas, ani wzrost wartości). Wiele osób, mówiąc o swoim sposobie inwestowania odwołuje się do dokonań Warrena Buffeta. Nie będę tutaj oryginalny, choć odnoszę wrażenie, że jego rady biorę sobie trochę bardziej do serca. Na pewno spotkaliście się niejednokrotnie z osobami powołującymi się na "wyrocznię z Omaha", które zawzięcie handlują swoimi papierami.

Moja strategia nie jest skomplikowana. Opiera się na kilku prostych zasadach. Myślę, że w wielu przypadkach ilość czasu jaką ludzie przeznaczają na poszukiwanie najkorzystniejszych lokat, wystarczyłaby żeby osiągnąć bardzo satysfakcjonujące stopy zwrotu z giełdy. Nie ukrywam, że prostota jest tutaj kluczem do sukcesu. Oczywiście im więcej serca oraz praca włożymy w naukę tym więcej możemy osiągnąć.

Kupuję spółki, których działalność rozumiem, oraz uważam, że mogą z sukcesami robić to co robią przez wiele, wiele lat. Muszą dzielić się zyskiem, a trend kwoty dywidendy powinien być rosnący. Szukam podmiotów zarządzanych przez kompetentnych ludzi, najlepiej żeby były to osoby związane ze spółką czymś więcej niż kilkuletnim kontraktem (pierwotni właściciele, duzi akcjonariusze). Szerzej o swojej strategii rozpisywać się będę w przyszłości.

Wielu blogerów-inwestorów dzieli się swoimi wynikami. Uważam, że to dobry pomysł, ponieważ zwiększa wiarygodność tego o czym się pisze. Dlatego podaję moje wyniki od początku 2015r. (i od tej pory co jakiś czas będę dokonywał aktualizacji i omówienia portfela).

Jeśli założyć, że to coś więcej niż tylko szczęście nowicjusza (na giełdzie jestem od połowy 2014r.), to wynik uważam za satysfakcjonujący :).

Mam nadzieje, że moje wpisy będą pożyteczne i przyczynią się do czyjegoś bogactwa.

Przyjemnej i owocnej lektury!